Najnowsze wpisy, strona 2


wrz 05 2003 ...Akumuluator....
Komentarze: 6

brrrr... zimno na dworze. Własnie wróciłem do domu. Dostałem lekką reprymende słowną od mamuśki za to że wróciłem późno. Ale przecież nie jest późno tylko wcześnie. No o tej godzinie to już wczesny ranek. Dokładniej to wróciłem z sesyji. Większą część sesji spędziliśmy na ładowaniu groszka*. Akumulator siadł biedaczkowi. 12 godzin stał na włączonych światłach.  Używając sprytu i resztki rozumu doszliśmy do wniosku żeby podczepić wyżej wymieniony akumulator do piorunochrona i poczekać na burze. Ale burza miała dopiero się rozpętać. Żona naszego znajomego właściciela groszka była dość porządnie podenerwowana (stąd ta siekiera) i wszystkim nam groziła niechybna zagłada. Lecz opanowaliśmy sytuację podstawiając jej pionka (mistrza gry), na którego mogła się dowoli wykrzyczeć. Jego postawa była godna podziwu. Stał twardo i przyjmował słowa obelgi przez całe 2 minuty. Później Paulus doszedł do przełomowego odkrycia i wysunął pewne tezy za które zapewne dostał by nagrodę Nobla gdyby ktoś to zapamiętał. Co było dosyć trudno ponieważ i tak nikt go nie słuchał. A niebo... niebo jest przytym niebieskie..

 

*groszek - potoczne określenie w nie których gronach osób nie trzeźwych na fiata 126p czyt. "maluch" . Dlaczego groszek? ponieważ ma kolor groszkowaty. Dla mnie to ma kolor wychodka miejskiego zwłaszcza że stał cały dzień pod drzewem pełnym wron.

 

 

kojot : :
wrz 03 2003 ...Nie Lubię...
Komentarze: 7

Nie lubię gdy mi mówią po imieniu
Gdy w zdaniu jest co drugie słowo - brat
Nie lubię gdy mnie klepią po ramieniu
Z uśmiechem wykrzykując - kopę lat!
Nie lubię gdy czytają moje listy
Przez ramie odczytując treść ich kart
Nie lubię tych co myślą ze na wszystko
Najlepszy jest cios w pochylony kark
Nie znoszę gdy do czegoś ktoś mnie zmusza
Nie znoszę gdy na litość brać mnie chce
Nie znoszę gdy z butami lezą w duszę
Tym bardziej gdy mi napluć w nią starają się
Nie znoszę much co żywią się krwią świeżą
Nie znoszę psów co szarpią mięsa strzep
Nie znoszę tych co tępo w siebie wierzą
Gdy nawet już ich dławi własny pęd!
Nie cierpię poczucia bezradności
Z jakim zaszczute zwierze patrzy w lufy strzelb
Nie cierpię zbiegów złych okoliczności
Co pojawiają się gdy ktoś osiąga cel
Nie cierpię wiec niewyjaśnionych przyczyn
Nie cierpię niepowetowanych strat
Nie cierpię liczyć niespełnionych życzeń
Nim mi ostatnie uprzejmy spełni kat
Ja nienawidzę gdy przerwie mi rozmowę
W słuchawce suchy metaliczny szczęk
Ja nienawidzę strzałów w tył głowy
Do salw w powietrze czuje tylko wstręt
Ja nienawidzę siebie kiedy tchórze
Gdy wytłumaczeń dla łajdactw szukam swych
Kiedy uśmiecham się do tych którym służę
Choć z całej duszy nienawidzę ich!

kojot : :
wrz 01 2003 ...Zabić Kota...
Komentarze: 3

"Kota schwytaliśmy w kącie śmietnika
Łeb mu wcisnąłem w mokrą grudę żwiru
Dziesięcioletni mój przyjaciel Świrus
Wstrzymując oddech - użył scyzoryka.

Zwierzak się szarpał. krew wsiąkała w żwir,
Fruwała w kłakach wystraszona sierść.
Rozwarła się pod ostrzem kocia pierś
W łysiny płuc i śliski kiszek wir.

Wiotczał pod dłonią protest żywych sił
Łomotał w sercu zachwycony lęk,
Aż o żywotach kota dziewięciu przesąd pękł
W cynobry nerwów i błękity żył..."

kojot : :
wrz 01 2003 ...Żółta Kaczuszka...
Komentarze: 2

Mam dwie ręce a tak chciałem mieć kota

kojot : :
sie 31 2003 ...Pijane Myśli...
Komentarze: 4

Znowu sesja... Jak ja to lubię normalnie mój drugi świat. Miejsce gdzie odrywam się od szarej żeczywiśtości i uciekam w świat fantasty.  Dzisiaj było jak zwykle ciekawie i oczywiście nie na temat. Było nas siedmiu. Wina też było dosyć aby uciec także w stan upojenia. Otworzyły się drzwi. Wyszliśmy przed nasz skromny budyneczek w celu wiadomym po zażyciu tego boskiego trunku. (Tak na marginesie data rozlewu była kilka dni wcześniej czyli to już wino pół wytrawne.) Naszym oczom ukazał się „piękny” widok. Z pomieszczenia przez drzwi wydobywał się dym tytoniowy oraz palonych „kartoników”. Zapewne w normalnym stanie naszej świadomości nie wzbudziło by to w nas większego wrażenia. (a może i się mylę). Ale w tym stanie powiedzmy głębszego uduchowienia, w którym nadal jestem doszedłem do wniosku że jest to warte opisania. Owy dym wyglądał wspaniale wypływając powoli z oświetlonego pomieszczenia w mrok nocy. Po obejrzeniu tego wspaniałego widoku i po artystycznym wyciu do księżyca wróciliśmy do środka. Ułożyliśmy fabułę do książki telefonicznej, wysłuchaliśmy kilku dowcipów o żółtych kaczuszkach i jak to rusek skakał na spadochronie i wróciliśmy do gry. A oni cały czas mnie skanują... Diabliszcze piekliszcze.

kojot : :